"Kto czyta książki, żyje podwójnie" ~ Umberto Eco

wtorek, 5 sierpnia 2014

Podsumowanie miesiąca: LIPIEC

Lipiec okazał się nieco „słabszy" niż czerwiec, głównie ze względu na wakacyjne rozjazdy. Dodatkowo w swojej inteligencji zapomniałam zabrać ze sobą zeszytu, więc musiałam wszystko uzupełnić po powrocie, łącznie z datami xD

L. przeczytanych książek: 3
L. przeczytanych stron: 2897

ŚREDNIO:
ok. 93,5 str./dzień
ok. 0,3 książki/dzień
ok. 3,5 dnia/książkę
ok. 322 str./książkę

Kilka kolejnych części „Pretty Little Liars" już przeczytanych, ale na razie odstawiłam serię. Chyba muszę od niej trochę odpocząć, bo przyłapałam się na myśli, że może bohaterki sobie jednak zasłużyły. Jak dla mnie całość mogłaby się zakończyć na „Pożądanych", ale na pewno przeczytam całą serię, zwłaszcza, że kupiłam ostatnią część, bo w bibliotece nie było ;)

W tym miesiącu miałam przyjemność przeczytać najnowszą książkę Johna Flanagana. Pewnego razu naszła mnie taka myśl, że bardzo tęsknię za jego twórczością i nawet chciałam przeczytać od nowa którąś z jego książek. Niedługo potem odwiedziłam bibliotekę, żeby coś oddać, a tu proszę, na półeczce leży sobie czwarta część „Drużyny"! Czekała na mnie ^^ 

Większość książek przeczytanych w lipcu stanowią „obyczajówki", co jest raczej rzadkością ;) Taka piękna pogoda, że nie man ochoty sięgać po nic cięższego.

Skoro jestem już jakiś czas w domu, to w przerwach między odgracaniem pokoju postaram się zrecenzować kilka tych lekkich lektur ;)  

Do następnego razu! ;D  

piątek, 4 lipca 2014

Podsumowanie miesiąca: maj i czerwiec

Dopiero teraz dodaję podsumowanie maja, bo kiedy sobie o nim przypomniałam, była już połowa czerwca i uznałam, że dodam je razem z posumowaniem czerwcowym ;)
Maj był raczej ciężkim miesiącem, bo chociaż osobiście nie musiałam nic poprawiać, to niemal wszyscy nauczyciele postanowili zrobić jakąś pracę klasową/sprawdzian/kartkówkę, które miały wpłynąć na ocenę końcową, co jest moim zdaniem bez sensu, ale nie będę się teraz nad tym rozwodzić.
Z kolei w czerwcu "rozwinęłam skrzydła", bo, wiadomo, zbliżały się wakacje, więc panowała raczej luźna atmosfera ;)

MAJ
l. przeczytanych książek - 5
l. przeczytanych stron - 1858
ŚREDNIO:
ok. 60 str./dzień
ok. 0,16 książki/dzień
6,2 dnia/książkę
ok. 372 str./książkę

CZERWIEC
l. przeczytanych książek - 12
l. przeczytanych stron - 4276
ŚREDNIO:
ok. 142,5 str./dzień
0,4 książki/dzień
2,5 dnia/książkę
ok. 356 str./książkę

środa, 25 czerwca 2014

Trudi Canavan - "Złodziejska Magia"


Pani Canavan jak zawsze się postarała, tym razem kreując przed czytelnikiem wizję wieloświata, tak bym to określiła. Jak na razie dane nam jest poznać jedynie dwa, może trzy (ale wątpię) i każdy z nich jest szczegółowo dopracowany, od kultury, przez geografię, po historię. Zdecydowanie jedną z najmocniejszych stron pisarki jest właśnie tworzenie światów, tym razem również nie poczułam się zawiedziona ;)

W jednym ze światów poznajemy Tyena, studenta magii i archeologii, który podczas wyprawy odkrywczej odnajduje starą, niepozorną księgę. Jakież jest jego zdumienie, kiedy po otworzeniu książki na jej pustych kartach pojawiają się słowa. Tyen dowiaduje się w ten sposób, że księga jest w rzeczywistości kobietą o imieniu Vella, zmienioną przez potężnego czarodzieja w narzędzie. Vella gromadzi wiedzę i przekazuje ją kolejnemu właścicielowi. Jednak przez kilka stuleci leżała zamknięta w grobowcu, więc jej wiedza wymaga uzupełnienia. Tyen ma więc dylemat - zastanawia się, czy natychmiast przekazać Vellę w ręce Akademii, potężnej instytucji naukowej, do której niejako należy, czy poczekać i nauczyć ją co nieco o tym, co się zmieniło. A zmieniło się sporo, bo ten świat jest wykreowany na coś w rodzaju rewolucji przemysłowej, tyle, że z magią w roli głównej. W każdym razie, nasz bohater postanawia chwilowo zatrzymać Vellę. Z czasem zawiązuje się między nimi przyjaźń i w rezultacie Tyen coraz bardziej zwleka z oddaniem księgi. Tymczasem sprawy przybierają bardzo niekorzystny obrót. Tak niekorzystny, ze Tyen jest zmuszony uciekać. Wychodzą też na jaw niepokojące informacje na temat potencjalnej katastrofy czekającej jego świat. Czy uda mu się uciec i zapobiec kataklizmowi?

Kolejna bohaterka, Rielle, mieszka w świcie zupełnie innym od świata Tyena. Kojarzy mi się głównie z krajami arabskimi, w których kobiety są spychane do drugorzędnej roli i chodzą owinięte szalami. Ponadto panuje tam zakaz używania magii, mają do tego prawo jedynie kapłani, którzy, a jakże by inaczej, zawsze są mężczyznami. Tak mówi bowiem ich religia - używając magii, okradasz Aniołów, którzy są tamtejszymi bóstwami.

Rielle jest obdarzona zdolnościami magicznymi, ale absolutnie nie dąży do tego, żeby nauczyć się, jak je wykorzystywać. Wierzy głęboko w Aniołów i nie chce się im narażać. Jednak nie wszystko układa się po jej myśli. Ale mniejsza, nie mogę za dużo zdradzić ;p W każdym razie mamy też i wątek miłosny - Rielle poznaje przystojnego, i nie tylko, malarza Izare'a, ale ma problem, bo pochodzi on z niższej warstwy społecznej i jej rodzice go nie akceptują.

Bohaterowie jak najbardziej dają się lubić, chociaż Tyen raz zirytował mnie nieco swoją naiwnością, ale to było na początku. Później się poprawił ;) Poza tym jest jak najbardziej w porządku.

Przejdźmy do tego, co tygryski lubią najbardziej - intryga. Na razie została lekko zarysowana, wręcz zasugerowana, jednak myślę, że już ją prawie rozgryzłam xD Na podstawie różnych znaków i tak dalej. Radary do wyłapywania wszelkich form intrygi w pełnej gotowości ;p

Jedyne, co nie do końca mi się spodobało, to że właściwie z grubsza wiem jak to się skończy, a przynajmniej takie mam wrażenie. Typowe przy schemacie... eh, nie mogę powiedzieć jakim schemacie XD W każdym razie nie jest to sprawa wielkiej wagi, bo wiem, że pani Canavan nie raz i nie dwa mnie jeszcze zaskoczy, więc już obgryzam paznokcie ze zniecierpliwienia, w oczekiwaniu na kolejną część :D

czwartek, 19 czerwca 2014

James Dashner - "Więzień Labiryntu"

Okładka książki Więzień Labiryntu

Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła.

Ciemność. Słyszysz tylko odgłos pędzącej windy oraz twój własny przyspieszony oddech. Nie wiesz, gdzie jesteś, nie wiesz, jak się tu znalazłeś. Nie wiesz, kim jesteś.
Tak mniej więcej rysuje się sytuacja naszego głównego bohatera na samym początku powieści. Jedynym, co pamięta jest jego własne imie - Thomas. No więc Thomas nagle znajduje się w obcym miejscu - Sferze. Ogromny kwadratowy dziedziniec otaczają ze wszystkich stron wielkie mury, a za nimi jest Labirynt. Plątanina korytarzy, z których nie ma wyjścia i w której nocą grasują Bóldożercy, okropne, śmiercionośne stwory. Brzmi zachęcająco?
Sprawy komplikują się dodatkowo, kiedy zaledwie dzień po nim tą samą windą przyjeżdża pierwsza dziewczyna - do tego czasu przysyłano jedynie chłopców - która przekazuje niepokojącą wiadomość od Stworzycieli, że teraz wszystko się zmieni.
Thomas próbuje się odnaleźć w nowej, przerażającej sytuacji. Pragnie zostać jednym ze zwiadowców, którzy dzień w dzień przemierzają korytarze w poszukiwaniu wyjścia. Czy Thomasowi uda się je odnaleźć?
Język w powieści jest bardzo prosty, potoczny, co moim zdaniem jest bardzo adekwatne do sytuacji. Sprytnym wyjściem okazało się zastąpienie wulgaryzmów ich odpowiednikami. Bądźmy szczerzy, ja nie wyobrażam sobie bandy nastolatków, którzy nie przeklinają i posługują się językiem literackim. Do tego te neologizmy niejednokrotnie wywoływały na mojej twarzy uśmiech rozbawienia.
Thomas szybko zdobył moją sympatię - jest odważny, czasami nawet za bardzo, inteligentny, i dość uprzejmy, ponadto umie zachować zimną krew.
Akcja w powieści toczy się na łeb, na szyję, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czytałam książkę z zapartym tchem, ale nie czułam występującego czasami zmęczenia natłokiem zdarzeń.
Czytając tę powieść, trudno uniknąć skojarzeń z "GONE" - nastolatkowie zamknięci na ograniczonej przestrzeni, muszący samemu sobie ze wszystkim radzić, a także "Igrzyskami Śmierci" - chodzi tu głównie o walkę o przetrwanie w Labiryncie, odpowiedniku areny i Stwórców, kontrolujących całą sytuację i śledzących uwięzioną młodzież za pomocą kamer. Aczkolwiek nie są to skojarzenia rażące, które tworzyłyby wrażenie "zgapiania" ;)
Jedynym co mnie zirytowało były dość częste błędy wszelkiej maści, zarówno literówki, jak i interpunkcyjne. Ale bywało gorzej ;)
Druga część już czeka na półeczce na swą kolej ;) A we wrześniu na pewno pojadę na film :D

Sara Shepard - "Pretty Little Liars. Kłamczuchy"


Nigdy nie ufaj pięknej dziewczynie z brzydkim sekretem.

Minęły już trzy lata odkąd w małym, spokojnym miasteczku wydarzyła się tragedia. Pewnej letniej nocy Alison, przyjaciółka Arii, Hanny, Emily i Spencer, wyszła nocą na dwór i nie wróciła. Dziewczyny zerwały ze sobą kontakt, próbując pogodzić się ze stratą przyjaciółki. Każda poszła swoją drogą - Aria wraz z rodzicami wyjechała do Islandii i teraz wróciła po latach do rodzinnej miejscowości, Hanna stała się zupełnie inną osobą, Emily poświęciła się pływaniu, a Spencer stara się być idealną córka i uczennicą. Jednak pewnego dnia wszystkie dostają tajemnicze wiadomości - maile, SMS-y, listy. Ich nadawca zdaje się je obserwować i znać ich największe tajemnice, które każda z nich powierzyła jedynie jednej osobie - zaginionej od trzech lat Alison.

Na początku byłam nieco zagubiona, imiona bohaterki mieszały mi się, ale kiedy już je poznałam, czytało się świetnie. Postaci są bardzo dobrze wykreowane, wydają się rzeczywiste, mają i wady, i zalety. Każda z dziewczyn ma swoje własne sekrety i problemy, które stają się coraz większe, im bliżej końca książki. Napięcie towarzyszące czytaniu, wywołane licznymi niedomówieniami i tajemnicami, a także tarapatami bohaterek, wraz z szybkim tempem akcji i zgrabnie zarysowaną fabułą sprawiło, że książkę przeczytałam błyskawicznie - zaczęłam po południu, skończyłam wieczorem. Niestety była to więc krótkotrwała przyjemność ;)

Jednego jestem pewna: sięgnę po następne części, i to jak najszybciej! Nie daje mi spokoju, o co chodzi z Jenny i kim jest tajemniczy/a "A.". No i jak dalej potoczą się losy bohaterek?

Jeżeli lubicie powieści obyczajowe z masą tajemnic w tle, to polecam ;) Idealna lektura na wakacje (chociaż te dopiero z dwa tygodnie ;p).



czwartek, 12 czerwca 2014

Alexandra Bracken - "Mroczne umysły"


Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy.

Główną bohaterkę, Ruby, poznajemy, kiedy razem z około trzema tysiącami innych dzieci i nastolatków znajduje się w obozie "rehabilitacyjnym" dla obdarzonych zdolnościami psionicznymi. Obowiązuje tam podział dzieci według kolorów, co jest dość ciekawym i oryginalnym rozwiązaniem. W obozie znajdują się jedynie Zieloni, odznaczający się niezwykłymi umiejętnościami matematycznymi, oraz Niebiescy, potrafiący poruszać przedmiotami za pomocą myśli. Czerwoni, władający ogniem, Pomarańczowi, potrafiący zajrzeć w do czyjegoś umysłu, i Żółci, panujący nad elektrycznością, zostali wywiezieni w nieznane miejsce.


Ruby została przydzielona do Zielonych, chociaż w rzeczywistości jest Pomarańczową. Udało jej się bowiem, nieświadomie używając swojej mocy, przekonać do tego badającego ją lekarza.


Z tego, co udało mi się wywnioskować, w Stanach Zjednoczonych wybuchła epidemia, zabijając większość dzieci. Te. Które przeżyły, obdarzone są niezwykłymi zdolnościami. Rząd, w strachu przed tym, czego nie rozumiał, utworzył specjalne obozy dla tych dzieci, wmawiając dorosłym, że są to miejsca, w których ich dzieci zostaną wyleczone.


W każdym razie, Ruby udaje się, z niemałą pomocą, uciec z obozu. No i się zaczyna.


Okazuje się bowiem, że ludzie, którzy ją uratowali, również nie są tacy święci i wcale nie pragną jedynie jej dobra. Ucieka więc ponownie. Natrafia na małą grupę dzieciaków takich jak ona. Szukają oni niejakiego Uciekiniera, legendarnego Pomarańczowego, który założył obóz w nieznanym im miejscu. Czy uda im się odnaleźć Uciekiniera i czy udzieli im on pomocy? Nasi bohaterowie nie tracą nadziei, ścigani przez strażników obozu, Ligę Dzieci oraz chciwych łowców nagród.


Szczerze mówiąc, spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Była dobra, bardzo dobra, ale... nie porwała mnie jakoś szczególnie. Czytało się świetnie, bo akcja szybka i wartka, wszystko gładko szło. Ale jednak nie mogłam wczuć się do końca w sytuację bohaterki, więc nie przeżywałam wszystkiego tak, jak być powinno. Oprócz tego dręczyło mnie poczucie pewnej schematyczności. Nie mogłam również pozbyć się skojarzeń z "Dotykiem Julii", ale nie będę tu spamować ;) Jeżeli chodzi o skojarzenia, to po zakończeniu lektury cały czas miałam wrażenie, ze "coś takiego już było". Dopiero po dłuższym zastanowieniu przypomniałam sobie, gdzie wystąpiło podobne zakończenie: UWAGA, SPOILER! "Poza czasem" Alexandry Monir. Mimo wszystko łzy się polały ;) KONIEC SPOILERA :) Jednak zaspoilerowałam XD


Coś co mi jeszcze przeszkadzało w tej książce, to to, że czułam się niedoinformowana na temat "co tym razem się wydarzyło, że Ziemia stała się okrrropnym miejscem?". Oczywiście mogło to wynikać z faktu, że sama bohaterka przypuszczalnie nie posiadała na ten temat obszerniejszej wiedzy... Poza tym, a może właśnie dlatego, wydawało mi się, że ten postapokaliptyczny świat nie jest do końca dopracowany i miejscami pytałam: "Eee... Co?". Zgadzam się więc zupełnie z oficjalną recenzją książki na LC ;p


Przejdźmy do zalet. Uważam, ze główną są bohaterowie. Polubiłam całą ekipę. Co do Ruby nie mam wyraźnego zdania. Jest taka... zwyczajna, a jednocześnie niezwykła, na początku bojaźliwa, a potem odważna. Z opinią wstrzymam się, kiedy przeczytam następne części, bo zamierzam po nie sięgnąć ;)


Podsumowując: książka jest naprawdę dobra i jeżeli lubicie takie klimaty, to polecam ;) Mojego serca jednak nie podbiła, nie miała w sobie "tego czegoś", co sprawiłoby, że dosłownie wstrzymałabym oddech ("Dotyk Julii", serio tak miałam XD), zarwała nockę (wiele, np. "Więzień Labiryntu" - dzisiaj skończyłam, rano nie byłam zbyt wyspana ;p) czy prawie że podskakiwała ze zniecierpliwienia, oczekując na finał (kłaniam się, pani Canavan :D).


PS Tak, wiem, znowu cały miesiąc mnie nie było, ale tym razem mam usprawiedliwienie (O.o). Koniec roku, nauczyciele nie mają litości, było pełno sprawdzianów i tak dalej, z resztą, co ja będę mówić ;p Teraz jeszcze tylko praca półroczna z historii (-.-) i koniec, a niedługo wakacje, przyrzekam, że postaram się poprawić XD Mój problem polega głównie na tym, że odkładam recenzje "na potem", aż w końcu zapominam szczegóły i ciężko mi coś napisać ;) No więc trzymać kciuki! :D

niedziela, 11 maja 2014

Rick Yancey - "Piąta fala"



"Ważne jest nie to, ile mamy czasu, ale to, co z nim zrobimy."

Czy ludzkość jest w stanie stawić czoła inwazji obcej cywilizacji tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza?

Nie.

Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różnych miejscach okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy uchodźców i tajne bazy wojskowe - każdy z bohaterów powieści Yanceya próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, który postanowili wymordować całą ludzkość.


Wydarzenia w powieści są przedstawione głównie z perspektywy Cassie, dziewczyny, która początkowo ukrywa się samotnie w lesie, ale postanawia odszukać swojego braciszka, oraz Zombiego (właśnie tak, nic mi się nie pomyliło ;p) - kadeta szkolonego do walki przeciw najeźdźcom.

Bohaterowie są dobrze wykreowani, mają swoją historię i widać, jak zmieniają się na przestrzeni czasu. Cassie irytowała mnie jedynie sporadycznie.

Akcja jest wartka, dynamiczna. Absolutnie nie nudzi, wręcz przeciwnie - bardzo wciąga. Rzeczywistość przedstawiona w utworze jest bardzo sugestywnie zarysowana.

Kiedy czytałam tę książkę, nasunęły mi się skojarzenia do kilku innych książek:

- "Intruz" - podobna koncepcja co do obcych i jeden bohater, nie zdradzę który ;p

- "Angelfall" - ta mroczna energia, przerażający realizm świata przedstawionego...

- "Gra Endera" (nie czytałam, ale oglądałam film, książka w planach ;p) - wątek Zombiego i Endera, BARDZO podobne

- "GONE" - ale tylko trochę ;p Chodzi głównie o przerażającą rzeczywistość, w jakiej nagle znaleźli się bohaterowie oraz ich wiek.

Podsumowując: nie mogłam się od książki oderwać, strasznie mnie wciągnęła. Na pewno sięgnę po kontynuację ;)

czwartek, 1 maja 2014

Statystyki miesiąca: kwiecień

Jeżeli statystyki marca były niezadowalające, to te są... żałosne xD Spowodowanie jest to kilkoma czynnikami:
1) świąteczne rozjazdy i przygotowania,
2) przeczytałam też dwa e-booki, ale do statystyk zaliczam tylko książki papierowe ;p
3) moje "fazy". Mam fazy na czytanie książek, oglądanie filmów, seriali, czytanie blogów i wiele innych ;D Najczęściej oczywiście mam fazy na książki, ale w tym miesiącu wzięło mnie na filmy i blogi ;)
No więc przedstawia się to następująco:


liczba przeczytanych książek: 4
liczba przeczytanych stron: 1466

Średnio:
ok. 49 str./dzień
ok. 0,13 książki/dzień
7,5 dnia/książkę
ok. 367 str./książkę

środa, 23 kwietnia 2014

Nie wytrzymam...

...muszę się podzielić radosną nowiną! :D
Dobra, od początku: mama siedzi przy kompie, ja schodzę na dół i rzuca mi się w oczy nazwisko "Canavan". Jest to moja ulubiona autorka, więc pytam się podekscytowana: "A coooo toooo???". No i okazało się, że chodzi o nadchodzącą premierę nowej książki! ^^ Słyszałam już o niej wcześniej, ale dawno, w wersji angielskiej. No więc premiera planowana jest na 13 maja tego roku, czyli przed moimi imieninami... (MAMOMAMOMAMO... Wiesz jak Cię kocham, prawda? *-* <3 xD)
Opis jest następujący:

Pierwszy tom niecierpliwie wyczekiwanej kolejnej trylogii najpopularniejszej autorki fantasy ostatniego dziesięciolecia.

W świecie, w którym magia napędza rewolucję przemysłową, student archeologii, Tyen, odkopuje księgę zwaną Vella, która posiada zdolność odczuwania. Vella ­– niegdyś młoda czarodziejka zajmująca się introligatorstwem – została zmieniona w pożyteczne narzędzie przez jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników wszechczasów. Od tamtej chwili zbiera informacje, między innymi kluczowe wskazówki na temat katastrofy czekającej świat Tyena.

Tymczasem w krainie rządzonej przez kapłanów Rielle, córkę farbiarza, nauczono, że posługiwanie się magią oznacza okradanie aniołów. Wie jednak, że ma do tego talent, i że w mieście przebywa pewien zdeprawowany człowiek, który chętnie nauczy ją, jak się nią posługiwać – jeżeli tylko odważy się zaryzykować gniew aniołów.

Nie wszystko jednak jest zgodne z przekonaniami, w jakich wychowano Tyena i Rielle. Ani natura magii, ani prawa ich krajów.

A nawet ludzie, którym ufają.


A okładka wygląda tak:



Co uważacie o tej książce? Skusicie się? ;)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Daniela Sacerdoti - "Wizje"




"Miłość to raczej coś, co przydarza się innym ludziom".

Siedemnastoletnia Sara Midnight nigdy nie miała normalnego życia. Z pozoru to zwyczajna nastolatka, która w głębi serca skrywa niebywały sekret. Jej rodzice byli łowcami demonów i należeli do klanu Tajnych Rodzin, który poprzysiągł chronić świat. Po niewyjaśnionej śmierci rodziców życie Sary legło w gruzach. Pomimo trudności dziewczyna musi wziąć się w garść i, choć brakuje jej przygotowania, zacząć walczyć.
Trafia do świata pełnego niebezpieczeństw. Widzi rzeczy, których istnienia nigdy by nie podejrzewała. W dodatku nie wiadomo skąd, pojawia się jej dawno niewidziany kuzyn. Przychodzi do niej w chwili, gdy jest najbardziej potrzebny, i oświadcza, że chce jej pomóc. Tymczasem Sara nie wie już, komu ufać. Nie wie też, czy pożyje wystarczająco długo, aby misję rodziców doprowadzić do końca.
Poznaj świat, w którym czyhają demony, gdzie śmierć nie przebiera w środkach…

Moim zdaniem to książka bardzo dobra. Może nie wybitna, ale świetnie mi się ją czytało. Akcja toczy się w odpowiednim tempie - nie ma przynudzania, ale też zbytniego nawału zdarzeń. Ciekawy jest sposób narracji - w niektórych rozdziałach jest ona trzecioosobowa,a w innych pierwszoosobowa, lecz nigdy z perspektywy głównej bohaterki, co jest... hm, raczej rzadko spotykane ;p Ale moim zdaniem autorka sobie w tej kwestii poradziła. Kiedy już przyzwyczaiłam się do sposobu narracji, Sara szybko zdobyła moją sympatię ;) Jest po prostu taka... nie wiem, rzeczywista? Tak, to dobre określenie. To chyba jedna z najbardziej "prawdziwych" postaci, jakie "spotkałam" ;) Przynajmniej takie są moje odczucia :D Z resztą, z pozostałymi bohaterami też się "polubiłam".
Przeczytałam tez 2. część trylogii. Trochę się na początku zirytowałam, bo Sara stała się taka jakaś nijaka i słaba, ale pod koniec wszystko wróciło do normy. Nie wiem czym było spowodowane to wrażenie, ale całe szczęście, że "jest ok". Mam nadzieję, że w kolejnym tomie już tak zostanie, bo sięgnę po niego z pewnością ;)

czwartek, 3 kwietnia 2014

Statystyki miesiąca: marzec

Od początku marca prowadzę taki jakby katalog, w którym zapisuję tytuł, autora i liczbę stron książki, a także datę rozpoczęcia i zakończenia. Robię to głównie z ciekawości, bo mam zamiar kontynuować to aż do marca przyszłego roku, żeby sprawdzić np. ile książek w ciągu roku przeczytałam, ile stron itd. Robię też statystykę miesiąca i właśnie ją chciałabym Wam przedstawić. Wypadam niestety dosyć blado ;)
Liczba przeczytanych książek: 8
Liczba przeczytanych stron: 3009
Średnio (wartości przybliżone):
97 stron/dzień
0,26 książki/dzień i 3,9 dnia/książkę
376 stron/książkę


A tak to mniej więcej wygląda w praktyce ;)
No i to by było na tyle ;) Postaram się robić takie statystyki co miesiąc ;D

poniedziałek, 17 marca 2014

S. C. Ransom - "Błękitna miłość"




"Moje całe życie znikało. Wszystko, co czyniło mnie tym, kim jestem, było mi wydzierane. Patrzyłam na to jak na film puszczany na ścianie tunelu, a sama pędziłam w stronę czarnej dziury na końcu".


Tajemnicza bransoletka z błękitnym kamieniem zaprowadzi śmiertelną dziewczynę do duchów umarłych, które żywią się ludzkim szczęściem, i zwiąże z chłopakiem, który może obdarzyć ją miłością lub odebrać to, co najcenniejsze…

Siedemnastoletnia Alexa ma powody do radości: właśnie zdała egzaminy, a Rob, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią.

Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Alexa spotyka Calluma – uwięzionego pomiędzy życiem a śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Alexa zaczyna wątpić, czy Callum mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany…


Podchodziłam to tej pozycji dosyć ostrożnie, głównie z względu na opinie, mówiące, że związek pomiędzy bohaterami rozwija się za szybko. Jednak miło się "rozczarowałam" ;) Co prawda wątek miłosny mógłby zacząć się odrobinę później, ale na korzyść powieści przemawia fakt, że nie jest on, czego się obawiałam, jakiś "mroczny i namiętny", ale raczej delikatny i romantyczny. Nie było często spotykanego problemu, który lubię nazywać: "Zobaczyli się po raz pierwszy i wpadli sobie w objęcia, całując się jak stare, dobre małżeństwo" xD

Ogólnie rzecz biorąc książka może nie jest jakaś wybitna, ale bardzo fajnie się ją czyta i można na trochę oderwać się od rzeczywistości ;) Bohaterowie dają się lubić, fabuła nie jest nudna, narracja dość ciekawie się prezentuje. Niektóre wątki nie są może całkowicie oryginalne, ale ciekawie zmodyfikowane. Z pewnością sięgnę po kontynuację, jeżeli dorwę gdzieś w bibliotece, albo na wyprzedaży ;p Autorce zdecydowanie udało się mnie zaciekawić dalszymi losami bohaterów.

piątek, 21 lutego 2014

C. J. Daugherty - "Wybrani"


"Nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają".

Życie Allie się wali. (Takie tam wieczorne rymowanie, a co :D). Kiedy zaginął jej ukochany starszy brat, "wpadła w złe towarzystwo". Po kolejnym aresztowaniu dziewczyny, jej rodzie podejmują trudną decyzję o wysłaniu jej do elitarnej szkoły z internatem. Są nieugięci w swoim postanowieniu, więc już kilka dni później Allie rozpoczyna naukę w nowym miejscu, do którego zdaje się w ogóle nie pasować. Panują tu surowe zasady, a uczniowie to w większości dzieci bogatych, wpływowych ludzi. Mimo to dziewczyna odnajduje się jakoś w ponurych gmachach szkoły. Kiedy jedna z uczennic zostaje zamordowana, okazuje się jednak, że Akademia Cimmeria skrywa mroczny sekret. Oraz że coś, lub ktoś, zagraża życiu Allie. 
Patrząc na opis pomyślałam: "Oho... Pewnie będzie tak: standardowy trójkącik + wampiry". No cóż, spotkało mnie miłe "rozczarowanie" ;) Zero wampirów. Trójkącik co prawda jest, ale nie sztampowy. Zaskoczyło mnie to, że wątek miłosny jest po prostu wpleciony, a nie wyeksponowany na pierwszym miejscu. Szokiem był dla mnie brak jakichkolwiek elementów paranormalnych. Sama nie wiem dlaczego, w końcu opis nie wspomina o czymś takim, ale... Ta ponura okładka, tajemnica wisząca w powietrzu ;) Pierwsze skojarzenie: wampiry. A jednak nie ;D
Teraz zastanawiam się, jak dorwać kontynuację, bo książka świetna. Ta atmosfera tajemnicy, napięcie, towarzyszące czytaniu... Świetni bohaterowie. Allie od razu mi się spodobała ;p 
Podsumowując: ta książka była dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem. Zdecydowanie pozytywnym ;)

Morgan Rhodes - "Falling Kingdoms. Upadające królestwa"




"A potem jego serce, rozbite na tysiąc kawałków, zaczęło pokrywać się lodem".



Pozwolę sobie przytoczyć opis z LC, bo chociaż przeczytałam tę książkę jakiś miesiąc temu, to nie pamiętam szczegółów na tyle, żeby opisać fabułę własnymi słowami ;)

Nadchodzi czas wojny... zdecyduj po czyjej staniesz stronie.

W Mytice wojen nie było od stuleci, a o magii opowiada się tylko w bajkach i legendach. Teraz jednak wszystko się zmieni. By zrealizować plany podboju sąsiednich królestw, władcy zmieniają życie swych poddanych w piekło. W świecie intryg, zdrad, potajemnych sojuszy i niespodziewanej miłości, splatają się losy czwórki młodych bohaterów.

Księżniczka: wychowywana w luksusie i chroniona przed światem Cleo wyrusza w niebezpieczną podroż na terytorium wroga, w poszukiwaniu magii, która podobno już dawno wygasła.

Buntownik: Jonas występuje przeciwko tym, którzy bezlitośnie ciemiężą jego zubożały kraj. Niespodziewanie dla samego siebie, staje na czele pierwszego od stuleci powstania.

Czarodziejka: Lucia, tuż po urodzeniu adoptowana przez rodzinę królewską, odkrywa prawdę o swojej przeszłości – o nadprzyrodzonym dziedzictwie i swoim przeznaczeniu.

Następca tronu: wychowany na bezwzględnego przywódcę i zdobywcę Magnus, pierworodny syn króla, uświadamia sobie, że serce może być bardziej zabójczym orężem niż miecz...

Pewne jest tylko to, że królestwa upadną... Kto zatriumfuje, gdy wszystko, co znano do tej pory, się skończy? Co zrobią Obserwatorzy, pilnie śledzący poczynania ludzi i mający nadzieję na odnalezienie dawno zaginionych klejnotów o wielkiej mocy, które ożywią magię na Mytice i przywrócą tym ziemiom szczęście?

No więc tak... Może zacznę od okładki, która mnie po prostu zaczarowała ;) Zdecydowanie najładniejsza, jaką widziałam. Jedyne, do czego mam zastrzeżenia, to opis z tyłu i porównanie do twórczości Trudi Canavan (jeśli miałabym wskazać ulubionego autora, byłaby to właśnie ona ;p). Między innymi to zachęciło mnie do zakupu. Po przeczytaniu stwierdzam, że przyrównanie nie jest słuszne. Co prawda powieść jest bardzo dobra, ale do utworów Trudi Canavan, moim zdaniem, po prostu... się nie umywa ;)


Dobra, przejdę do konkretów. Największym plusem książki jest, jak dla mnie, świetnie wykreowany i dopracowany świat oraz mitologia, a także historia konfliktu między królestwami. Z kolei bohaterom czegoś zabrakło. Nie potrafię do końca powiedzieć dlaczego, ale jakoś nieszczególnie ich polubiłam. Zwłaszcza na początku mnie irytowali, później było nieco lepiej.


Oprócz tego w niektórych miejscach daje się zauważyć drobne braki w warsztacie autorki, chociaż równie dobrze może to być wina tłumaczenie.


Pomijając te mankamenty, książka jest na prawdę dobra. Ciekawa historia, nienużąca fabuła. Z pewnością sięgnę po kontynuację ;)

Powrót

No cóż... Nie zamierzam się wykręcać. Mogłabym powiedzieć: szkoła, brak czasu. Ale prawda jest taka, że jedyną przyczyną mojej nieobecności było lenistwo. Obowiązki szkolne zajmują mi naprawdę niewiele czasu. (Mamo, nie czytaj dalej! xD). Przeważnie poświęcam na nie pół godziny przed zaśnięciem. No, chyba, że nazajutrz mam jakiś większy sprawdzian. (Dobra, możesz już czytać ;p).
Oprócz lenistwa zadecydował o tym również Internet. Tak, zasięg w mojej ukochanej miejscowości jest porażający... Podziwiam moją mamę, że chce się jej codziennie przy tak powalającej prędkości przesyłu danych odwiedzać te wszystkie blogi i komentować ;p No ale, jak widać, efekty są. 104 obserwatorów. I w tym momencie FOCH na Ciebie, Mamuś :*
W takim razie, co mnie skłoniło do powrotu?
1) Ferie :D O ile szkoła nie pochłania ogromnych ilości mojego czasu, to, jakby powiedzieć... "wysysa ze mnie energię". Ogólnie miałam taki okres, że nic, zupełnie nic mi się nie chciało.
2) Nazwa. Może to dziwne, ale po prostu zrobiło mi się szkoda nazwy bloga. Nieźle się nad nią namyślałam ;p
3) Uświadomiłam sobie, że nic nie robię, żeby się rozwijać. Jakim cudem mam mieć dobry warsztat, nie czyniąc żadnych wysiłków, aby go szlifować? ;)
4) Taki... "kop" od znajomego. Zapewne zupełnie nieumyślny. Ale podziałał. Dzięki :*
Tak więc mam nadzieję, że wkrótce uda mi się umieścić kilka recenzji ;)
Trzymajcie kciuki :D