"Kto czyta książki, żyje podwójnie" ~ Umberto Eco

piątek, 21 lutego 2014

Morgan Rhodes - "Falling Kingdoms. Upadające królestwa"




"A potem jego serce, rozbite na tysiąc kawałków, zaczęło pokrywać się lodem".



Pozwolę sobie przytoczyć opis z LC, bo chociaż przeczytałam tę książkę jakiś miesiąc temu, to nie pamiętam szczegółów na tyle, żeby opisać fabułę własnymi słowami ;)

Nadchodzi czas wojny... zdecyduj po czyjej staniesz stronie.

W Mytice wojen nie było od stuleci, a o magii opowiada się tylko w bajkach i legendach. Teraz jednak wszystko się zmieni. By zrealizować plany podboju sąsiednich królestw, władcy zmieniają życie swych poddanych w piekło. W świecie intryg, zdrad, potajemnych sojuszy i niespodziewanej miłości, splatają się losy czwórki młodych bohaterów.

Księżniczka: wychowywana w luksusie i chroniona przed światem Cleo wyrusza w niebezpieczną podroż na terytorium wroga, w poszukiwaniu magii, która podobno już dawno wygasła.

Buntownik: Jonas występuje przeciwko tym, którzy bezlitośnie ciemiężą jego zubożały kraj. Niespodziewanie dla samego siebie, staje na czele pierwszego od stuleci powstania.

Czarodziejka: Lucia, tuż po urodzeniu adoptowana przez rodzinę królewską, odkrywa prawdę o swojej przeszłości – o nadprzyrodzonym dziedzictwie i swoim przeznaczeniu.

Następca tronu: wychowany na bezwzględnego przywódcę i zdobywcę Magnus, pierworodny syn króla, uświadamia sobie, że serce może być bardziej zabójczym orężem niż miecz...

Pewne jest tylko to, że królestwa upadną... Kto zatriumfuje, gdy wszystko, co znano do tej pory, się skończy? Co zrobią Obserwatorzy, pilnie śledzący poczynania ludzi i mający nadzieję na odnalezienie dawno zaginionych klejnotów o wielkiej mocy, które ożywią magię na Mytice i przywrócą tym ziemiom szczęście?

No więc tak... Może zacznę od okładki, która mnie po prostu zaczarowała ;) Zdecydowanie najładniejsza, jaką widziałam. Jedyne, do czego mam zastrzeżenia, to opis z tyłu i porównanie do twórczości Trudi Canavan (jeśli miałabym wskazać ulubionego autora, byłaby to właśnie ona ;p). Między innymi to zachęciło mnie do zakupu. Po przeczytaniu stwierdzam, że przyrównanie nie jest słuszne. Co prawda powieść jest bardzo dobra, ale do utworów Trudi Canavan, moim zdaniem, po prostu... się nie umywa ;)


Dobra, przejdę do konkretów. Największym plusem książki jest, jak dla mnie, świetnie wykreowany i dopracowany świat oraz mitologia, a także historia konfliktu między królestwami. Z kolei bohaterom czegoś zabrakło. Nie potrafię do końca powiedzieć dlaczego, ale jakoś nieszczególnie ich polubiłam. Zwłaszcza na początku mnie irytowali, później było nieco lepiej.


Oprócz tego w niektórych miejscach daje się zauważyć drobne braki w warsztacie autorki, chociaż równie dobrze może to być wina tłumaczenie.


Pomijając te mankamenty, książka jest na prawdę dobra. Ciekawa historia, nienużąca fabuła. Z pewnością sięgnę po kontynuację ;)

2 komentarze:

  1. Po pierwsze - usunięcie białego tła można uczynić poprzez prostą, acz przydatną opcję "Usuń Formatowanie", przy tworzeniu lub edycji posta w widoku Nowy Post, NIE HTML, prawie na samym końcu po prawej widnieje ikonka "T" z małym, czerwonym krzyżykiem. Po kliknięciu powinno usunąć wszystkie naniesione zmiany, przywracając zwykły tekst ustawiony jako domyślna treść posta.

    Po drugie - książka wydaje mi się Amerykańską masówką, średnio dobrze sprawionym heroic'iem. Coś na kształt Trylogii Czarnego Maga Trudi Canavan, która zapowiadała się świetnie, a z każdą stroną sprawiała że wyrywałem sobie coraz więcej i więcej włosów...

    Niemniej jednak, skoro polecasz, to może warto chociaż popatrzeć na zawartość tej książki przy najbliższej wizycie w księgarni.

    P.S. Wybacz że pozwolę się nie zgodzić co do jakości utworów pani Canavan, zupełnie mi nie przypadł do gustu jej sposób tworzenia świata przedstawionego, tak naiwnego, nierealnego i... zorientowanego w stu procentach wokół głównej bohaterki (mówią o Trylogii Czarnego Maga), która - mimo że w magii się po cichu kocham - bardzo mnie rozczarowała.

    P.S. 2 - "równie dobrze może być to wina tłumaczenie" - literówka. I zarazem dość celna uwaga, tłumacze, szczególnie tych nieco bardziej niszowych książek, często partolą robotę, więc o ile to możliwe, wolę czytać autorów w oryginale.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Jesteś genialny, dzięki ;)
    2. Tak się zastanawiam, co odpisać, i zastanawiam... I nie wiem xD Cóż, jeżeli nie podobała Ci się Canavan, to raczej wątpię, żeby zadowoliło Cię to, co znajdziesz w FK ;p
    O gustach się nie dyskutuje xD Nie wiem dlaczego, ale nie lubię tego powiedzenia ;p W każdym razie obawiam się, że nie jestem tak wymagającym czytelnikiem, jak Ty ;)
    3. Niektóre tłumaczenia załamują, tak samo jak korekta błędów. Jakiś rok temu czytałam książkę, w której był błąd na błędzie xD Żałuję, że nie mogę czytać w oryginale, ale moja znajomość angielskiego nie jest raczej wystarczająca, a co to za przyjemność - czytać ze słownikiem w ręku i głowić się co chwilę nad znaczeniem jakiegoś zdania ;p

    OdpowiedzUsuń