"Kto czyta książki, żyje podwójnie" ~ Umberto Eco

niedziela, 28 lipca 2013

Jessica Bendinger - "Siedem promieni"

 Siedem promieni - Jessica Bendinger

„Jeszcze minutę temu chciałaś, żeby mój język znalazł się w Twoich ustach, a teraz chcesz mnie zabić? Kobieto, zdecyduj się!”

Elisabeth prowadzi dość normalne życie... do czasu, bo nagle zaczyna widzieć dziwne różowe, świetliste kropki, które z czasem zamieniają się w różnoraki liny i warkocze. Jakby tego było mało, do szkoły przychodzi zaadresowana do niej tajemnicza, złota koperta, zawierająca jedno zdanie: "Jesteś kimś więcej, niż Ci się wydaje". No i jeszcze! W jej życiu pojawia się (a jakże!) boski, przystojny, wspaniały (itd., itp....) chłopak! Suprise, suprise!!! Nie no, żartuję, ten by nawet fajny... Przynajmniej nie mroczny i tajemniczy xD
Jak zwykle szybko się czytało (ostatnio zauważyłam, że w każdej recenzji pojawia się zdanie: "Fajnie i szybko się czytało." - czyżbym się powtarzała? o.O), fabuła dość wciągająca. Jedyny poważniejszy defekt - miejscami denerwująca bohaterka. Na szczęście tylko miejscami.
Ogólnie dość oryginalny pomysł... no dobra, może nie aż tak oryginalny, ale czegoś takiego jeszcze nie czytałam ;) Sięgnęłabym po kontynuację, z czystej ciekawości, ale tylko jeśli by była w bibliotece ;)

Dan Wells - "Partials. Częściowcy"

Partials. Częściowcy - Dan Wells

 „- Czy to ta dziewczyna, która poszła z wami na Manhattan? Chyba jesteśmy jej winni ciastko. 
- Jesteśmy jej winni całą cholerną piekarnię.”

A jakoś tak mnie wzięło na postapokalipsy ;) Tym razem zagłada ludzkości nastąpiła bez udziału niebiańskich zastępów, aczkolwiek pomysł Dana Wellsa jest również dość oryginalny.
Przyszłość. Amerykanie postanowili stworzyć Częściowców, doskonałe maszyny do zabijania, wyglądem nieróżniące się od ludzi. Chcieli w ten sposób zapewnić sobie zwycięstwo w wojnie z Chinami. Częściowcy wykonali swoje zadanie, po czym zostali zepchnięci na margines społeczny - nikt nie chciał mieć z nimi doczynienia. Po pewnym czasie zbuntowali się przeciwko ludziom, atakując ich i mordując. Tych którzy przeżyli napaści uśmiercał tajemniczy wirus RM. Ocaleli, zaledwie jeden procent populacji całego globu, schronili się na niewielkiej wysepce. Szybko jednak okazuje się, że wirus, na którego są odporni, atakuje i zabija wszystkie nowo narodzone dzieci.
Częściowcy są z niewiadomych przyczyn odporni na RM. Młoda lekarka Kira dostrzega szansę na wynalezienie lekarstwa w przeprowadzeniu badań na jednym z nich. Jej determinację zwiększa fakt, iż jej przybrana siostra właśnie zaszła w ciążę. Kira wraz z grupą przyjaciół wyrusza na niebezpieczną misję. Czy uda im się przeżyć na terytorium wroga? Czy Kira odnajdzie lekarstwo? Tego oczywiście nie zdradzę. Powiem jedynie, że poznamy odpowiedzi na wiele pytań, ale nasuną one o wiele więcej kolejnych. A to oznacza kontynuację! :D
Ogólnie mówiąc, powieść jest świetna. Trzymająca w napięciu fabuła, wartka akcja, ciekawi bohaterowie... A szczególnie Kira,która jest silna, odważna i lojalna wobec przyjaciół, ale ma swoje słabości. Pojawia się też wątek, który skłania do przemyśleń, kiedy rządy władz stają się dyktaturą i czy zawsze należy przedkładać dobro ogółu nad wolność jednostki.
Pod koniec pojawił się zaczątek nowej intrygi, więc z tym większą niecierpliwością oczekuję kontynuacji.

wtorek, 9 lipca 2013

Susan Ee - "Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata"

Angelfall - Susan Ee 

„- Jak ci na imię? - pyta przywódca. (...) 
- Przyjaciele nazywają mnie Gniew - odpowiada poza kolejnością Raffe. - A wrogowie mówią do mnie Błagam Miej Litość. A tobie jak na imię, wojaku?”

 Susan Ee przedstawia bardzo oryginalną i zaskakującą wizję postapokaliptycznego świata. Otóż do zagłady ludzkości nie przyczynił się ani  wybuch wojny nuklearnej, ani degradacja środowiska do stopnia uniemożliwiającego funkcjonowanie, tylko, ni mniej, ni więcej, a... anioły! Szeregi niebiańskich istot zstąpiły na ziemię, siejąc spustoszenie i przetrzebiając populację ludzi. Piękne i bezlitosne.
Nastoletnia Penryn ukrywa się, jak reszta ocalałych ludzi, w opustoszałych budynkach. Z tym, że Penryn musi zapewnić bezpieczeństwo nie tylko sobie, ale również chorej psychicznie matce i niepełnosprawnej siostrze, Paige. Kiedy Paige zostaje porwana przez anioły, Penryn jest zmuszona sprzymierzyć się z wrogiem - aniołem Raffem, którego uratowała od pewnej śmierci. Dziewczyna jest gotowa na wszystko, aby odzyskać siostrę. Razem z Raffem przemierza tereny opustoszałej Kaliforni, narażając się na liczne niebezpieczeństwa.
Największą zaletą powieści jest niesamowite napięcie, niepewność w jakiej utrzymywany jest czytelnik, które sprawiły, że coraz szybciej przewracałam kolejne kartki, nie rzadko wstrzymując przy tym oddech. Główna bohaterka również sprostała oczekiwaniom- jest wyjątkowo samodzielna i zaradna, a przede wszystkim odważna. Pomysł na powieść jest, jak wspomniałam, niezwykłe oryginalny. Pozycja zdecydowanie wyróżnia się tematyką na tle innych powieści postapokaliptycznych, a do tego moim zdaniem jest zdecydowanie godna polecenia. Jednak zaznaczam, że niektóre sceny są brutalne, choć przedstawione w odpowiedni, nieprzesadzony sposób. 
Mnie książka zdecydowanie przypadła do gustu. Niestety, nie pozostaje mi nic innego, jak wziąć się za resztę sterty, umierając z niecierpliwości w oczekiwaniu na kolejną część, bo nie wszystko, a praktycznie niemal nic nie zostało jeszcze wyjaśnione...