
„Jakże się myliłem.
Była klątwa.
Była dziewczyna.
A na końcu był grób.
Nie miałem pojęcia,
że to wszystko już na mnie czeka.”
(s.9)
Ethan mieszka w małym miasteczku, w którym kompletnie nic się
nie dzieje, a wiadomości rozchodzą się pocztą pantoflową w niewiarygodnie
szybkim tempie. Chłopak marzy o tym, aby wyrwać się stąd i z niecierpliwością
oczekuje dnia ukończenia liceum, zaznaczając na mapie miejsca, które pragnie
odwiedzić. Wszystko zmienia się, kiedy do ospałego Gatlin przyjeżdża Lena –
dziewczyna ze snów Ethana. Dosłownie. Każdej nocy śni o tajemniczej
dziewczynie, którą nieustannie traci. Jakie tajemnice skrywa Gatlin? I co ma to
wspólnego z szesnastymi urodzinami Leny?
Jeżeli o mnie chodzi, to wielką zaletą tej książki jest
prosty język , dzięki któremu powieść lekko i szybko się czyta. Zaletą jest
również wciągająca, wartka akcja. No i oczywiście tajemnice – pełno tajemnic,
które tylko czekają na odkrycie, a każda z nich bardziej zaskakująca od
drugiej.
To, co jeszcze mi się spodobało to to, że w końcu powieść
tego typu została opisana z perspektywy chłopaka! Zawsze tylko te baby i baby…
;)
Powieść przeczytałam dość szybko (myślę, że zajęłoby mi to
jeden dzień, gdyby nie szkoła). Bardzo przyjemnie się czytało i z chęcią sięgnę
po kontynuację.
PS Taka mała dygresja – oto jak dostałam tę książkę w swoje
łapki:
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy nie kupić sobie „Pięknych
Istot”. Pewnego dnia wybrałam się po szkole do biblioteki, bo nic nie miałam na
karcie (skandal! ;) ). Wchodzę do środka, patrzę, a tam na biurku pani
bibliotekarki leży sobie śliczny egzemplarz! Ja to mam fuksa, nie? ;) To już
drugi raz – podobnie było z trzecią częścią „Drużyny” J. Flanagana.
Miłego czytania! :)
Ach,chyba ją przeczytam,bo córka miała szczęście i z biblioteki przyniosła:)
OdpowiedzUsuń