
"- Gotowa?
Poczułam, jak lęk ściska mi żołądek.
- To będzie bardzo niebezpieczne?
- Pewnie, okropnie niebezpieczne - odpowiedział Robbie (...). - Można zginąć na tyle ciekawych sposobów: zostać nadzianym na szklany miecz, zaciągniętym pod wodę i zjedzonym przez kelpię, zamienionym w pająka albo krzak róży na wieki wieków... - Spojrzał znów na mnie. - To co, idziesz?"
s. 66
Meghan Chase jest nastolatką mieszkającą razem z matką,
ojczymem i czteroletnim przyrodnim bratem na prowincji. Zarówno w domu jak i w
szkole czuje się wyobcowana. Jej jedynym przyjacielem jest Robbie – z pozoru
zwyczajny, zawsze uśmiechnięty chłopak.
Wszystko zmienia się w dniu szesnastych urodzin dziewczyny.
Najpierw zaczyna widzieć różne dziwne rzeczy. Później atakuje ją ukochany
braciszek, gryząc w nogę. Wszystko staje na głowie – okazuje się, że Ethan został porwany, a na jego miejsce
podstawiono odmieńca. A o tym wszystkim informuje Meghan Robbin, który,
nawiasem mówiąc tak naprawdę jest elfem. Razem wyruszają do magicznej krainy
Nigdynigdy, aby uratować chłopca. Nie będzie to z pewnością łatwa wyprawa.
Meghan zmierzy się z niebezpiecznymi
dzikimi magicznymi istotami i tajemniczymi żelaznymi stworzeniami, które
zagrażają krainie Nigdynigdy. Z powodu jej potężnej mocy obydwa dwory – Dwór
Letni i Zimowy – będą chciały mieć ją po swojej stronie. Pojawi się również
mroczny książę o lodowatym sercu. Jednak Meghan chce za wszelką cenę uratować
brata. Czy jej się to uda?
Szczerze mówiąc, na początku byłam nieco rozczarowana. Nie
potrafię dokładnie powiedzieć, dlaczego tak było. Po prostu ta początkowa część
wędrówki była taka... zbyt baśniowa. Poza tym wydawało mi się, że jestem
zwykłym obserwatorem, nie czułam się „uczestnikiem” zdarzeń. Jednak coś
sprawiło, że książka mimo wszystko mnie wciągnęła i jakoś nie mogłam jej
odłożyć. Całe szczęście, bo później wszystko się zmieniło. Na lepsze,
oczywiście. Ogólnie rzecz ujmując, bardzo fajnie się czytało, bohaterka nie
denerwowała mnie swoją głupotą (choć raz na początku książki mnie zirytowała).
Klimat w powieści jest wyjątkowy, przesycony magią. Nie zabrakło również wątku
miłosnego, który nie został umieszczony na pierwszym planie, jak to się często
zdarza, ale wkomponowany umiejętnie w fabułę. Narracja również spełnia moje
wymagania – jest lekka, niepozbawiona poczucia humoru. Osobiście bardzo
spodobała mi się postać Asha, lodowego księcia.
Na szczęście nie muszę czekać na razie na ciąg dalszy, bo
mam już drugą część i właśnie zaczynam ją czytać. Ale gdybym jej nie miała, to
tradycyjnie „czekałabym z niecierpliwością” ;)
Edit: Druga część już przeczytana ;) Jeszcze lepsza od
pierwszej… Cudowna :) Pełna magii, trudnych wyborów, poświęcenia. Wciągająca.
Teraz pozostaje czekać na trzecią… ;(
Przeczytałam i zgadzam się z Twoją opinią. Świetna książka :-)
OdpowiedzUsuń